Jacek W.
2021-01-18 14:15:47,
ocena: 5
Opinia potwierdzona zakupem
Interesujące, nowoczesne ujęcie Tarota. Autorka opracowała własna talię "Tarot Starchild" ('Gwiezdne Dziecko'). "The Starchild Tarot" to talia urzekająco piękna, niezwykła, nowoczesna, ale jako tradycjonalita wolę talie klasyczne: "Tarot de Marseille", "Rider-Waite-Smith" czy "El gran Tarot esoterico" Fourniera. Ale, jak wiadomo: "De gustibus et coloribus non disputandum est". Talia "Starchild" w Wielkich Arkanach w miejsce "Wisielca" ma "Perspektywę", w miejsce "Śmierci" - "Transformację", a zamiast "Diabła" - "Opresję". Układ Wielkich Arkanów jak w "Tarocie Marsylskim": VIII "Sprawiedliwość", XI "Siła". W małych Arkanach zamiast "Dworu Denarów" lub "Pentakli" mamy "Kryształy". Pani Noel dodaje jeszcze 79. kartę - "Kroniki Akaszy". Książka świetnie napisana (brawa dla Tłumaczki), pięknie ilustrowana, starannie wydana. Przemawia zwłaszcza do osób młodych o pewnym zmyśle artystycznym. Polecam!
Erna E.
2018-09-19 19:00:04,
ocena: 4
Opinia użytkownika sklepu
Magia towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów. Chętnie odkrywamy zasłonę skrywającą sekrety przyszłości, używając do tego rozmaitych narzędzi. Czy słynne już karty są istotne? Czy służą wyłącznie jako rozrywka lub diabelski przedmiot?
Tarot wzbudza różnorakie reakcje. Jedni traktują pracę z kartami bardzo poważnie, drudzy pukają się w czoło, a jeszcze inni tworzą dość zabawne „spektakle”, gdy oglądamy ich w telewizji, chcących przepowiedzieć przyszłość dzwoniącym do studia. Ale niewątpliwie możemy uznać, że Tarot miał i ma duży wpływ na naszą kulturę. Odnośniki do niezliczonej ilości talii znajdujemy w filmach, grach komputerowych, książkach lub obrazach. Lata upływają, lecz mnóstwo osób nadal pragnie odpowiedzi na nurtujące pytania, właśnie za pomocą kart. Medytują z nimi, szukają wskazówki podczas podejmowania trafnej decyzji, albo po prostu zachwycają się grafikami. Tarot ciągle ewoluuje, jednakże pewne kwestie pozostają niezmienione, zwłaszcza archetypy interpretacji. Danielle Noel postanowiła stworzyć publikację, która przybliży czytelnikom całą ideę płynącą z wróżenia, wnikliwie snując opowieść o metodach tasowania, naświetlając znaczenie poszczególnych figur. Warto nadmienić, że talią przedstawioną w książce jest jej własna, bowiem Noel spełnia się jako artystka, nawiązując w swoich pracach do pradawnych egipskich symboli, sugestywnych barw. Wyjaśniając wszelkie zawiłości, autorka opiera się na tej twórczości, co czyni całość jeszcze bardziej osobistą.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tych mieszanych odczuć, które pojawiają się na twarzach ludzi, kiedy rozmawiam z nimi o Tarocie. I nigdy nie zamierzałam (oraz nie zamierzam) przekonywać kogoś, aby nagle zaczął zmieniać swój światopogląd, ponieważ zawsze staram się szanować czyjeś opinie. Natomiast sama nie ukrywam, że pracuję z kartami, co wywołuje dużą frajdę. Zaznaczam, iż nie polega to na „kabaretach” znanych z telewizji, gdzie wróżka ubrana w zwiewne szaty rzuca dość uniwersalne prawdy. Dla mnie Tarot jest przede wszystkim formą pomocy, gdy muszę podjąć jakąś decyzję, jednocześnie nie uzależniam wyboru wyłącznie od rozkładu. Widzę w tym bardziej wskazówki. Chętnie poszerzam wiedzę w temacie, więc postanowiłam sięgnąć po poradnik stworzony przez Danielle Noel. Lektura na wiele czytań, niezbędna dla początkujących, a równocześnie dobra, kiedy ciągle chcemy utrwalać zdobyte informacje.
Od razu spodobała mi się szata graficzna. Cudowna realizacja, solidna okładka, a wnętrze — perfekcyjne. Wspominam o tym, gdyż w kwestii kart ukryta w obrazkach symbolika jest ważna. Przyznam, że moje ulubione zostały wykonane przez Pamelę Colman Smith, to jedna z najbardziej tradycyjnych talii, znana prawdopodobnie wszystkim miłośnikom tej dziedziny. Wiernie trwam przy interpretacji Smith, ale ciekawiło mnie też, co zaproponowała Noel. Niespodzianka — w książce znajdziemy jej własne prace. O dziwo, zrobiły duże wrażenie, a z reguły należę do ludzi niechętnie nastawionych na zmiany. Baśniowe, pastelowe, bije od nich specyficzna aura, powiedziałabym, iż magiczna.
Teraz pora nadmienić o kwestii najważniejszej, a mianowicie, samej treści. Przeczytałam całość już kilkukrotnie, od deski do deski, więc mogę zapewnić wszystkich zaniepokojonych ewentualnymi błędami, że autorka trzyma się standardowych form analizy, bez bawienia w jakieś pomysły, które zazwyczaj nie mają odzwierciedlenia w realnym stanie rzeczy. Z lektury wyniosłam kilka ciekawostek, a także uzyskałam odpowiedź na nurtujące mnie pytanie. Dotyczyło kart upadających podczas tasowania, na stół lub podłogę. Okazało się, iż to nie przypadek, wtedy warto się pochylić, dosłownie i w przenośni.
Zaintrygowała mnie niepozorna tabelka zamieszczona na końcu egzemplarza. To tylko jedna strona, lecz daje do myślenia. Pokazuje wzór prowadzenia swojego „dzienniczka”, gdzie można wpisywać rozkłady, towarzyszące stawianiu kart emocje, wynik pracy. Gdzie można dokładnie skupić się na interpretacjach. A zdradzę, że tego typu zabieg jest rzeczywiście pożyteczny. Od dłuższego czasu chciałam wziąć się za założenie notesu poświęconego Tarotowi, jednak nie bardzo wiedziałam, jak się za to zabrać. Noel mi pomogła, teraz rozumiem, które informacje dodawać. Żałuję tylko, iż w samej książce nie dołączono większej ilości kartek. Ciekawym pomysłem byłoby wydanie przez nią właśnie takiej publikacji, kalendarza z wydzielonym miejscem na zapisywanie efektów swych rozważań.
„Księga Tarota” to znakomita pozycja dla osób, które zaopatrzyły się we własne karty, a teraz pragną pojąć prawa rządzące poszczególnymi kolorami. Danielle Noel wykonała kawał dobrej roboty, a ja cieszę się, że w ogóle ją odkryłam. Aktualnie staje się jedną z moich ulubionych artystek, jej dzieła naprawdę wpadają w oko. Jeśli chcecie je obejrzeć, to poszperajcie w Internecie, wystarczy wpisać nazwisko. A warto, nawet w sytuacji, gdy Tarot Was kompletnie nie obchodzi. Może Wam również do gustu przypadną jej oniryczne twory!