Magdalena S.
2014-02-19 16:53:26,
ocena: 1
Opinia użytkownika sklepu
Podobno każdy z nas jest uzdrowicielem. Niektórzy twierdzą, że wszyscy mamy w sobie zdolności, które umożliwiają nam polepszenie naszego stanu zdrowia, pozbycie się bólu, a także niesienie pomocy innym. Nakładanie rąk to jedna z technik, które zmierzają ku wszystkim tym rzeczom. Dzięki niej możemy pozbyć się problemów związanych z kręgosłupem, układem krążenia, bólami głowy czy też wieloma innymi. Anne Höfler w swojej książce opisuje zasadę działania tej metody oraz przedstawia jej zastosowania.
Właściwie zawsze wierzyłam w leczenie dotykiem i nie mam powodów, żeby to zmienić. Nie raz sama stosowałam ten sposób albo prosiłam mamę, żeby mi pomogła. Wierzę i wiem, że to działa, jednak książka pani Höfler nie do końca do mnie przemówiła. Nie twierdzę, że jej sposoby są złe, bowiem zawsze twierdziłam, że każdy ma prawo modyfikować pewne techniki, aby najlepiej mu odpowiadały. Jednakże zawsze czułam dystans do autorów, którzy wydają mi się nadgorliwie chrześcijańscy i łączą to ze swoimi metodami. Nie wszystkim odpowiadają nawiązania do kościelnego przedstawienia Boga i biblii. Jednakże chodzi mi także o coś więcej...
Słowa "nakładanie rąk" są dosyć jasne i niby nikomu nie trzeba tłumaczyć, o co chodzi. Autorka więc nie pokusiła się o dłuższe słowo wstępu, o co chodzi, jak to działa, dlaczego taka działa... Pisze na ten temat sporo, a jednak nie byłam w stanie dostrzec konkretów. Widać, że pani Höfler posiada lekkość pióra, jednak wolałabym otrzymać konkretne informacje i porady. Przedstawione zostały warunki i zasady nakładania rąk, ale nie ma tam również nic wyjątkowego i specjalnego. Plusem jest poruszenie tematyki czakr, po raz kolejny okazuje się, że wszystko sprowadza się właśnie do tych punktów energetycznych naszego ciała, jednak nie dowiedziałam się niczego nowego.
Owszem, opisane zostały schorzenia, z którymi możemy walczyć za pomocą tej techniki, jednak sama nie byłam w stanie wyłapać, w jaki sposób mamy to zrobić. Wiemy, które części ciała powinniśmy przy danej chorobie uzdrowić i którymi narządami mamy się zająć, ale nie otrzymujemy porad w jaki sposób. Może faktycznie w przypadku kołatania serca należy przyłożyć ręce blisko niego i się pomodlić, ale po prostu czuję tutaj braki. Ta książka z pewnością nie jest poradnikiem czy też kursem, który nauczy nas stosowania tej metody w taki sposób, w jaki byśmy oczekiwali.
Niestety, książka "Nakładanie rąk" nie przekonała mnie. Być może dlatego, że trochę już z dziedziny uzdrawiania dotykiem wiem, więc oczekuję czegoś więcej niż powierzchownych informacji. Autorka prowadzi warsztaty, na których być może wygląda to zupełnie inaczej i bardziej rzetelnie, nawet na pewno, bowiem założyła szkołę, o której wspomina na końcu książki, jednak sposób, w który opisała swoją wiedzę i przygody z uzdrawianiem, wydał mi się za mało konkretny i niedopracowany. Po książkę tę mogą sięgnąć osoby, które startują zupełnie od zera, być może pomoże Wam ona w zrozumieniu uzdrawiania za pomocą dotyku, ale nie jestem pewna, czy dzięki niej uruchomicie swoje zdolności..